12/30/2016

"X"

"X"
"Moi kochani sratatata posta nie będzie metin ważniejszy elo melo 321 nara! Chcecie mieć takie dwa posty??" - mądra i inteligenta wypowiedź miary 2016r, tylko ups on właśnie się kończy. 

Z okazji minionych Świąt Bożego Narodzenia chciałabym życzyć wam jak najwięcej miłości i rodzinnego ciepła, abyście cieszyli się nimi tak samo mocno jak poprzednimi i tak jak będziecie cieszyć się przyszłymi.  A Nowy rok niech przyniesie wam mnóstwo energii i zapału by spełniać marzenia. 


Rozejrzałam się dookoła i szeroko otworzyłam usta z niedowierzania, w filmach raczej wystąpiłby tekst; " Czy możesz mnie uszczypnąć?" jednak nikt tak naprawdę nie mówi. Ciężko przyzwyczaić się do ogromnej dawki szczęścia, każdego dnia przez kilka tygodni. Każdy mały promyk jak np, zwykła wiadomość głęboko cieszy i czasem długo nie daje o sobie zapomnieć. Skumulowane promyki dają ogromne słońce, które wręcz całkiem przysłania szarość i smutek. Przez kilka dni próbowałam coś naprawić, może nawet ożywić jednak  żadna z tych prób mi się nie udała. Usiadłam na podłodze w pokoju i jedyne do czego doszłam to to, że ściana jest zbyt zimna by się o nią opierać. Wstałam i wróciłam do życia zostawiając to daleko za sobą i nie koncentrując się na tym, bo po co? Nie da się wszystkiego zrobić samemu, nasz dzień sam też nie będzie szczęśliwy. Aktualnie z dumą mogę powiedzieć, że pobiłam wszystkie swoje rekordy. Zabronione jest myślenie o porażkach, jest to trudne ale oficjalnie zabraniam Ci robić to jeśli to czytasz. Jednego dnia na sto rzeczy zrobionych źle, jedna ta 101 Ci się udała i ona jest tym największym promykiem. Usiądź spokojnie z kubkiem herbaty i zastanów się, nawet w dzień największego pecha dzieje się coś na maxa szczęśliwego. 

ej

nn

12/23/2016

"IX"

Czekolada składa się z cukru, oleju palmowego, mąki pszennej, tłuszczu kakaowego, moje życie składa się natomiast z pasma uniesień, porażek, kłamstw, uśmiechów i wielu przepłakanych dni. Niesamowite jest to jak wygląda każdy dzień z kubkiem herbaty.
Nastrój zmienia mi się w tempie piosenek na playliście, Tylko przy barbie jezioro łabędzie mam ochotę wstać i tańczyć, ale co będzie jak złamię nogę? Na początku powinnam się ucieszyć...
Do końca roku zostało kilkanaście dni i akurat teraz postanowił odwiedzić mnie pech, w jednym koszyku przyniósł  garść niespodzianek w drugim były cukierki.
Za każdym razem gdy dzieje się coś złego z drugiej strony pojawia się odrobina dobra, wstyd mi, że dopiero teraz udało mi się to dostrzec. Dobro może być malutkie, a zło ogromne i odwrotnie, jednak w każdym przypadku warto się uśmiechnąć. Najważniejsze by nie chwalić dnia przed zachodem słońca i go nie przekreślać.
Zmieniłam kakao, dość ogromny postęp. W pewnych momentach wydaje mi się, że czegoś potrzebuje i zdecydowanie jest to dobry żart, śmiechu nigdy za wiele, chyba że siedzisz w kościele. Każdy wypadek ostatnich dni udaje mi się zamienić w dobry dowcip, byle by się śmiać i szukać szczęścia wśród słodyczy.
- Wiesz co stało się z całą czekoladą? - Głupie pytanie, przecież ja wiem wszystko
-  Ja? Skądże znowu hah - lepiej żeby od razu się domyślili
- Hm?
- Jest w moim brzuszku hahahah - trzeba szybko się ewakuować do innego pokoju,

- Mamo następnym razem musisz chować wszystkie słodycze bo to to cukrzycy dostanie - i w tym momencie znów wkraczam
- Ja wyczuję wszytko hahahah - dla nich smutna ale prawda
Od zawsze uważałam się za dość dobrego szpiega, zawsze trzeba starać się być najlepszym, zwłaszcza w tym co się kocha.

" Na razie się wspinam, ale widoki są extra!" - Hannah Montana Film

12/15/2016

"VIII"

Może jednak się myliłam, może moje życie to czekolada, kot i seriale. Brakuje mi czegoś, nie są to imprezy czy gromada znajomych, ale więcej czasu na gry, seriale, rozmowy na Skype i ogromny puchaty, różowy kocyk. Nie starcza mi czasu na wszystkie zainteresowania, czasem nawet mam ochotę je zmienić i zacząć robić coś zupełnie innego, potrzebuję uwagi. Potrzebuję kogoś kto będzie ze mną w każdej sekundzie i zawsze będę mogła o coś zapytać, nie będę musiała pisać pierwsza i wystarczy jeden uśmiech, żebym poczuła się lepiej. Są osoby, które w rozmowach ze mną mają rację, ja jednak wole oszukiwać siebie i innych;
- Nutella mnie pociesza
- A co ci jest?
- Teraz nic bo mam nutelle - jedno wielkie kłamstwo, nawet zbyt często jest mi przykro
- dramat
- I jeszcze mam czekoladę jakby co
- Sprawiasz takie wrażenie jakbyś miała zostać starą panną z kotem, serialami i słodyczami
- Podoba mi się, takie życie - czasem tak jest, nawet często taka wizja jest odbierana przeze mnie dobrze, jednak są chwilę załamania.

Życie polega na ciągłym poznawaniu nowych osób, a co się z tym wiąże, ciągle jest się ocenianym. Piszesz z kimś i wydaje się sympatyczny, widząc zdjęcie uciekasz jak najdalej. Spotyka mnie to, ale sama też czasem się tak zachowuję i wiem, że jest to nie fair. Nie ma co się oszukiwać, wygląd jest na pierwszym miejscu i nagle z długich rozmów może pozostać echo..  To nie boli jeżeli nie masz problemu przywiązywania się do ludzi, w innym wypadku płyną łzy..
Nie ma nic lepszego niż otulić się kołdrą, przytulić ulubioną zabawkę i płakać, do ostatniej łzy, do zmęczenia jak malutkie dziecko.
Co jest łatwiejsze dla ludzi? Zerwać znajomość krok po kroku, z tabunu wiadomości wysyłać powoli po jednej, aż w końcu przestać odpisywać.. Czy może raz na zawsze zrobić wielkie "ciach" nożyczkami i się pożegnać. Preferuję opcję drugą...
Martwi mnie jednak, że moje życie ciągle wygląda tak samo, może zamiast kakao zacznę pić czekoladę rozpuszczalną w saszetkach i będzie inaczej.

"Kiedy nie wiesz dokąd pójść, szary dzień Cię ciągnie w dół
 Wierz mi świat to cud, wystarczy się rozejrzeć
 Kiedy znowu dokądś gnasz, czujesz, że jest coś nie tak
 Siłę w sercu znajdź, po prostu uwierz w siebie
                         Ou ouu oo uuo oo
 A gdy uwierzysz nagle świat, nabierze całkiem innych barw
 Bo twój wewnętrzny blask, potrafi wstrzymać czas
 Razem pokonamy strach, bo każdy z nas jest jak
 Najjaśniejsza z gwiazd
 Wszystko znów możliwe jest, wiem, że trzeba tylko chcieć
 Na uśmiech zdobyć się, to taka prosta rzecz
 Mogę przenieść każdą z gór, skruszyć skałę zburzyć mur
 Najczarniejszą noc rozjaśnię moim światłem
 Każdy najśmielszy piękny sen, mogę spełnić jeśli chce
 Poczuję życia smak, uniosę się niczym ptak
 Świat otwiera dla nas drzwi, chce by każdy jasno lśnił  ou o ooou jak
 Najjaśniejsza z gwiazd aaa aa gwiazd oou ou najjaśniejsza z gwiazd.."
 - Barbie " Najjaśniejsza z  gwiazd"
 Zawsze można też posłuchać Barbie i uśmiechać się do lustra, udając, że wszytko jest OK.



12/10/2016

"VII"

"Jeśli chcesz rozśmie­szyć Bo­ga, opo­wiedz mu o twoich pla­nach na przyszłość."  -  ten cytat jest strzałem w dziesiątkę, przynajmniej jeżeli chodzi o mnie.  Siedząc z kubkiem,  owinięta kołdrą nie potrafię się podnieść,  uśmiechnąć do słońca i zrobić coś pożytecznego.  Ogarnęła mnie myśl i spokoju dać nie chce,  może jednak powinnam zmienić otaczającą mnie przestrzeń? Z każdym łykiem jestem bardziej pewna moich planów,  czas w końcu wyciągnąć rękę i coś zacząć,  nie byle co.  Mam swoje wielkie plany zaplanowane w każdym milimetrze,  wystarczy się tylko odważyć. 
Weekend dobiegł końca,  można przystąpić do działania..
Gdy jestem już gotowa,  Bóg zsyła grom z jasnego nieba,  ktoś odchodzi.  Wszystko zaplanowane w każdej sekundzie,  przemyślane,  a tu nici z planów.  Tam na górze,  napisali inny scenariusz i nie ma co już się zastanawiać,  siedzę i nie wiem co powiedzieć,  co sama sobie powinnam powiedzieć.  Wszystko za co się zabieram idzie nie tak.  Chyba wolałbym,  żeby okazało się to jednym wielkim żartem. 
Nie przejęłam się,  pierwszy raz udało mi się zaakceptować mój los,  może to ogrom porażek mnie przyzwyczaił? Może. Wracam do punktu wyjścia,  patrząc w sufit odczuwam spokój,  dla mnie czas się na chwilę zatrzymał. 
To co się dzieje,  ma coś pokazać i uświadomić.  Chciałam skręcić w lewo,  Bóg gumką do ścierania zatarł ten szlak i pozostała droga w prawo.  Trzeba nią iść i wyciągnąć wnioski.  Nic nie dzieje się bez przyczyny,  tak miało być.  Z uśmiechem na twarzy dalej będę planować,  z biegiem czasu okaże się czy zmierzam ku górze,  czy jednak w dół. 

12/02/2016

"VI"

"Nie oceniaj książki po okładce" ,  często używane powiedzenie w stosunku do ludzi.  Można się przekonać,  że nie do ludzi tylko warto je stosować. 
Choroba nie jest niczym najprzyjemniejszym,  obudziłam się z wielką gulą w gardle i nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.  Mój nos też nie chciał współpracować,  więc musiałam podnieś swoje cztery litery i coś z tym zrobić. 
- Jedz śniadanie -  wstajesz,  schodzisz do kuchni i pierwsze słowa jakie słyszysz.  Wręcz wykrzyczane.  Nigdy od razu po przebudzeniu nie jesteś głodna,  jednak tym razem obierasz inną taktykę
- Czekam,  aż kupisz bułki
- Chleb jest
- Ale jest suchy
- I co,  zjeść się nie da? 
Taktyka lekko się sprawdziła,  nie było krzyków,  ale jeżeli zaraz nie opuszcza tego miejsca wybuchnę - z kubkiem gorącej herbaty z trzema łyżkami cukru,  dumnie poszłam do swojego pokoju. Rozejrzałam się po wejściu i usiadłam przy biurku,  nie włączyłam laptopa jak zwykle tylko spojrzałam w stronę okna. 
"Kiedyś bardzo kochałam zimę,  ten śnieg na twarzy i zimne powietrze.  Uśmiech na widok małej śnieżynki spadającej z nieba,  teraz boję się o makijaż..  Jak jakaś tapeciara.  Widzę też małą nadzieję,  że wracając ze szkoły ten spory kawałek pieszo,  znów przyjdzie choroba i ominie mnie szkoła..  Moje wszystkie myśli są źle nastawione." - stop przemyśleniom. 
Wzięłam książkę mojej ulubionej autorki i całą przeczytałam.  Niesamowita historia,  jedna z lepszych,  chociaż chyba mówię tak o każdej lekturze...
Czekolada,  tego mi trzeba..
Po otworzeniu lodówki rzuca mi się w oczy Kinder niespodzianka,  nie ma co się zastanawiać,  trzeba szybko wziąść zanim zrobi to ktoś inny,  chociaż kogo ja oszukuje,  jem najwięcej słodyczy.  W tym momencie wracam do punktu wyjścia,  Kinder czekolada,  zawsze smaczna więc dlaczego nie i tym razem.  Biorę całą połówkę do buzi i czuję smak wszystkich produktów z lodówki,  gdyby nie dzwonek do drzwi zamiast w moim żołądku czekolada trafiłaby do kosza lub toalety. 
- Dzień dobry -  Miła znajoma babci,  przyszła i przy okazji przyniosła mojemu bratu trochę słodyczy,  nie wiedziała że ja też się za nie zabiorę. 
- Dzień dobry,  Babcia jest na górze. 
- Proszę tutaj,  dla braciszka
Cukierki nie wyglądały zbyt apetycznie,  dziwny kształt czekolady jakby ktoś ręcznie próbował ulepić okrągłego cukierka. W środku niebo,  kakaowe masa,  najlepszy smak roku. 
Okazuje się,  że co do cukierków i słodkości też można się mylić.  Nie zawsze nasze stałe smakołyki smakują tak samo.  Co do ludzi,  też trzeba się nad tym zastanowić,  każdy powie,  że nie patrzy na wygląd,  liczy się wnętrze.  Prawda jest jednak bolesna.  Nie ma osoby,  która nie patrzy na wygląd,  takie szczegóły przyciągają i jeżeli charakter jest odpowiedni i pasuje do naszego to z taką osobą staramy się dalej rozwijać znajomość.  Są osoby,  które na charakter kompletnie nie patrzą,  liczy się tylko chłopak z ładną buzią,  ale po jakimś czasie to wszystko wychodzi.  Jeżeli w szkole widzisz chłopaka to mówisz przyjaciółce "Podoba mi się.."  i w tym wypadku chodzi o wygląd.  Sama po sobie to znam. 
Z przyjaciółmi i charakterami jest różnie,  ale już niedługo będę miała szansę się przekonać,  czy moje dwie różne przyjaciółki będą miały taki kontakt ze sobą jak ja z nimi. 

TWOJA OPINIA JEST DLA MNIE WAŻNA,  PROSZĘ WIĘC O KOMENTARZ!  😊☺

11/25/2016

"V"

- Ja umrę pierwsza - nigdy nie zapomnę słów,  które kiedyś wypowiedziałam w rozmowie z babcią. Mimo upływu lat nadal chciałabym żeby tak właśnie się stało,  są ludzie bez których nie da się żyć. 
Po 24 postawionych krokach na schodach otworzyłam drzwi do pokoju, jedyne co tam było to smutek i przygnębienie,  siedzieli jak goście,  których powinnam wyczekiwać...  z oburzonymi minami zaczęli naskakiwać,  aż wreszcie położyłam się spać i starzy przyjaciele zniknęli by w bliskim czasie powrócić.  Sen do długich nie należał,  ale chyba czasem trzeba się wyciszyć po dramatach,  fakt faktem do moich codziennych czynności należy sen.  Ale nie po takim dniu..
Często zastanawiałam się jakby to było,  gdyby ktoś z bliskim mi osób zmarł,  albo nawet ze znajomych.  Okazuje się,  że uczucie,  które mi towarzyszy to pustka,  nie czuję nic,  najchętniej położyłabym się spać i nie wstała.  Oczy mi się szkliły,  ale w pewnych momentach,  nie byłam pewna czy to smutek,  czy strach o myśli,  że kiedyś moja rodzina odejdzie.  Nie da się powiedzieć tego na głos,  samo myślenie może być wręcz obraźliwe, ale jest to chyba normalne.  Normalne dla ludzi, którzy nie mają serca i nie potrafią kochać.   Być może śmierć nie boli,  być może w niebie jest takim ludziom lepiej,  być może to że pragniemy ich mieć przy sobie na zawsze jest błędem,  być może myślimy tylko o sobie i o swoich uczuciach,  ale jesteśmy tylko ludźmi. 

11/12/2016

"IV"

Kilkanaście osób przy jednym stole,  wszyscy rozmawiają o zadaniach jakie muszą wykonać i trochę kłótni przy tym jest,  ale jest to jednak jedna wielka rodzina,  która w pewien sposób spędza razem czas.  Bardzo rzadko spotyka się to u mnie w domu,  chyba że są święta...  Ostatnie sytuację i wydarzenia w moim życiu,  są mało oczekiwane i inne,  aż mogłabym pomyśleć,  że moje życie to więcej niż mój kot,  czekolada i seriale.  Dzieje się inaczej,  wszystko lepsze niż nuda. 
Urodziny znajomych,  przyjaciół,  rodziny czy wrogów.  Czasem można pomyśleć,  że w każdym dniu wspominając to wydarzenie,  możesz nadać mu inną nazwę.  Wczoraj przyjaciółka,  dzisiaj bliska prawie rodzina,  jutro wróg,  a po jutrze zwykła znajoma z którą masz tyle wspomnień.  Tak właśnie przedstawia się życie.  "Trwam tyle ile się nie spodziewasz,  kładę kłody pod nogi kiedy akurat nie dzieje się najlepiej,  a w punktach kulminacyjnych robię w tył zwrot,  żeby za dobrze Ci nie było."  Czasem wątpię,  że życie w ten sam sposób traktuje wszystkich,  kto może jednego dnia czuć tyle emocji o różnym podłożu. 
Wszystko zaczęło się jak zwykle po otworzeniu oczu,  wielkie znudzenie i roztargnienie,  "gdzie leży lusterko,  ktoś widział moje spodnie?" Remont.  Etap pierwszy; spotykasz osobę,  która za każdym razem gdy tylko ją widzisz wzbudza w tobie lekkie uniesienie i radość,  nie możesz zrobić nic,  więc uśmiechasz się do nieba i idziesz tak przed siebie.  Etap drugi; osoba,  której widzieć nie chcesz i przyprawia Cię o strach przed konfrontacją,  uciekasz nie tylko wzrokiem,  twoje ciała stara się wędrować jak najdalej.  Śmiejesz się na zewnątrz a w środku czujesz przerażenie,  chociaż nic się nie wydarzyło i się nie wydarzy.  Etap trzeci; Wracasz do czterech ścian,  które powodują tylko złość,  zero hamulców.  Nikt nie zobaczy,  nikt się nie dowie,  można wybuchnąć w każdej sekundzie..  I finał,  przyjaciele,  dużo śmiechu i jednocześnie niepewności o jutro,  czy to nadal będą ludzie z którymi się tańczy w parku,  śmieje w kawiarni i dzieli się jedzeniem?  Wszystko może zmienić się w 1s bo to czas jest wyznacznikiem,  a cokolwiek się nie dzieje powodem są inni ludzie,  sami za siebie odpowiadamy,  ale to wszystko dotyczy innych.  Zjadasz czekoladę i się uśmiechasz,  lecz myśląc o dzieciach,  które nie mają tak lekko jak ty jest smutno.  To ludzie są wyznacznikami emocji i nigdy nie wiesz czy spotkany stary znajomy na ulicy będzie powodem euforii. 

11/10/2016

"III"

  Wiatr specjalnie mocno nie wieje,  deszcz już do końca przestał padać,  a ptak który coś śpiewał jeszcze chwilę temu,  zniknął na dobre.  Jedyne co udaje się teraz słyszeć to przejeżdżające nade mną samochody i psy szczekające po drugiej stronie torów.  Patrzę przed siebie i jedyne co widzę to szare drzewa,  stare butelki i wyschnięte trawy.  Nigdy nie sądziłam, że zdobędę się kiedyś na coś takiego i pójdę na wagary sama.  Sama bez nikogo,  blisko domu,  ale daleko ludzi,  nie potrzebuje wścibskich oczu i pytań: "Ale co ty tutaj robisz?", "Nie jest ci zimno tak siedzieć na ziemi? "," Stało się coś? ".  Zimno mi jest,  książka,  którą ze sobą zabrałam jest nudna,  ale cieszę się,  cieszę się wolnością.  Zwłaszcza,  że moje życie jest tak nudne,  że ostatnio uśmiechnęłam się jak zobaczyłam wzór na rolce papieru toaletowego.
Ręce mi trochę kostnieją i zastanawiam się nad zmianą miejsca pobytu,  ponieważ może warto odkryć jakieś nowe widoki i nacieszyć się chwilą wolną i przemyśleć,  gdzie by wypadało wybrać się następnym razem,  szkoła może poczekać dwa,  czy cztery dni. 
No więc,  ruszyłam w drogę.  Jako,  że dość dobrze potrafię sobie uzmysłowić co może mnie spotkać i gdzie,  wybrałam mój pierwszy cel podróży. 
Przeszłam się w stronę,  którą uznałam za słuszną i właśnie zdałam sobie sprawę,  że skoro wybudowali tu drogę to dojście tam gdzie bym chciała jest nie wykonalne i muszę się wrócić.  Trzy razy już zmieniałam stronę i chodzenie bez celu nie jest chyba najlepszym pomysłem,  wszędzie gdzieś kręcą się ludzie i nie pozwalają mi się skupić na monologu wewnętrznym. 
Każda droga i miejsce docelowe jaki bym wybrała jest trudne do przejścia,  ponieważ na przeszkodzie stoi mój dom z którego wszystko widać niemal doskonale.  Wszystkie napotkane osoby mogą zadawać pytania,  albo co gorsza powiedzieć że mnie widziały mojej rodzinie i wtedy to już byłby dramat.  Trzeba podjąć decyzję. 
Idąc droga spotkałam tylko jedną znajomą twarz i akurat przyszło mi do głowy idealne kłamstwo gdyby zapytała o moje położenie.  Nie zapytała.  Tak i właśnie dotarłam na przystanek autobusowy na końcu wsi,  czuję jak stopy powoli mi odmarzają i nie mam pojęcia co mam zrobić i gdzie iść.  Ciepło nigdzie nie będzie.  Muszę się z kimś tym podzielić i akurat dostałam SMS :
"Będziesz dzisiaj w szkole? "
" A widzisz mnie tam XD? "
" Nie ma mnie haha"
"A będziesz? "
" Tak haha,  masz być na ang "
" Oszalałaś Hahaha "
" 16 lat temu xd"
Odpowiedziałam jej co i jak i stwierdziła,  że przetrwanie najważniejsze...  Muszę iść gdzieś dalej,  a wybór jest lekko ograniczony,  pociesza mnie fakt,  że jeszcze tylko jakieś 5h tułaczki. 
No i stało się,  trafiłam do lasu.  Nigdy nie myślałam,  że las mnie zmęczy i będzie moim więzieniem.  Nie czuję się wolna,  to co czuje jest odwrotnością tego słowa.  Ludzie popełniają błędy i to właśnie był mój błąd.  Jutro rano nie zbłądzę w drodze do szkoły i mimo jakichś sprawdzianów przyjdę,  to nie testy są dla mnie przeszkodą a sama szkoła,  ale najwyraźniej to co się dzieje,  oznacza,  że Bóg daje mi do zrozumienia,  że wagary to nie jest wyjście.  Zwłaszcza jesienią,  kiedy pada deszcz,  wieje wiatr i omarzają ci palce.  Nie mogę powie,  że nie próbowałam, bo próbowałam jednak w tym wypadku przegrałam nie z pogodą,   nie z ludźmi,  a z nudą. 
Najgorszy dzień to z pewnością nie dzień zły i smutny,  ale dzień nudny. 

11/05/2016

"II"

Czerwona huśtawka buja się pięć minut dłużej od niebieskiej,  mimo że to niebieską opuściłam chwilę temu.  Żadna maszyna na placu zabaw nie jest otulona wilgocią mimo zbliżającej się wielkimi krokami zimy,  domek ma jednak trochę piachu,  ale dobrze chroni przed wiatrem i wścibskimi ludźmi.  Co można w taki szary dzień robić w takim miejscu,  jak nie odpoczywać od obelg i wrzasków. 
Wiecznie uciekać nie można,  więc musiałam w końcu wejść na profile społecznościowe i odczytać te wiadomości.  Tą jedną wiadomość. 
"Hej,  teraz to ja chciałem Cię zaprosić na chińczyka,  ostatnim razem nie wyszło. "
Tak,  nie wyszło.  Zwłaszcza jak się na coś umawia,  ale po co czekać,  jak się ma krótsze lekcje lepiej odejść i skazać kogoś na 20min robienia z siebie idiotki czekając i nawet nie dostając żadnej wiadomości...
" Hej,  nie no okej,  ale ja nie jadam publicznie."
"Serio?  Hahaha to musisz zacząć."
"Nie,  nic nie muszę"
"Umówimy się dokładnie jeszcze w tym tygodniu,  a teraz idę się uczyć.  Paa"
"No to cześć"
Bycie miłym i stwarzanie pozorów to podstawa dobrych kontaktów międzyludzkich,  on wtedy jeszcze nie wiedział że specjalnie do końca tygodnia nie wchodziłam na żadne strony żeby przypadkiem nie musieć nigdzie z nim iść.  Gość nie był zły,  kulturalny, miły ale nie miał w sobie za grosz poczucia humoru i jakiegoś entuzjazmu,  a to dla mnie dość ważne.  Można być spokojnym ale,  aż taka oaza spokoju jest przytłaczająca i nudna. 
Plac zabaw to idealne miejsce do wyciszenia,  chyba że akurat spotkasz osobę która zna cię idealnie i nie wie co się stało ale jak może Ci pomóc.  Siedziałam w domku i głośno słuchałam nowej ostatnio znalezionej piosenki,  gdy zadzwonił telefon. 
- Hej,  gdzie jesteś?
- Nadal tam gdzie siedziałam. 
- To idź do mnie bo my z Dorotą jedziemy na bal jakiś to będziesz miała spokój i ciepło,  a jak będzie potrzeba to możesz do pieca podłożyć.
- No okej,  to paa
- paa
Perspektywa zjedzenia czekoladowych ciastek i ogrzania rąk wydaje się idealna,  ale jak wejść do domu i zabrać zapasowe kluczę do domu obok,  żeby nie rzucać się w oczy.  Jak najszybciej przedarłam się przez tony piasku na placu i szybkim krokiem w ulubionych kolorowych kaloszach ruszyłam w stronę domu. Dotarłam w niecałe trzy minuty i na pierwszy ogień spotkałam partnera mamy,  który wychodził z garażu,  trzecia potencjalna osoba,  której spotkać nie chciałam. 
- Co tam,  gdzie byłaś?  - musiał udawać miłego,  chociaż wiedziałam że to co zrobiłam wcześniej mu nie pasowało
- Na placu zabaw -  zaśmiałam się
- Oo myślałem,  że na grzybach bo masz takie fajne Kalosze,  pożyczysz mi je jutro - Chyba się nie zmieścisz
- Jak nie?!  -  ostatni głośny śmiech i każde poszło w swoją stronę.  Muszę przyznać że rozmowa nie najgorsza.
Nie wbiegłam na górę zawachałam się czy zdjąć buty i źle,  że ich nie zdjęłam bo zaraz za mną do pokoju wszedł mój Dziadek.
- Po co ci ten plecak?  Masz na dół zejść na obiad
- Nie
Powiedziałam to zbyt stanowczo,  ale nie było najgorzej,  już lekko zaszkliły mi się oczy.  Wystarczyło że zajrzał do pokoju obok,  a ja jak najszybciej potrafiłam zbiegłam z plecakiem do kuchni po klucz i to był finisz tej wycieczki
- Gdzie ty idziesz? - Prawie spokojnie zapytała moja babcia
- Jak najdalej od tej idealnej rodziny - podniosłam głos,  łzy spływały mi po policzkach,  ale nachyliłam się i powiedziałam jej prosto w twarz to co ona mówiła o mnie jakąś godzinę wcześniej - bo przecież ja jestem popieprzona i głupia.- to był bardziej krzyk. 
Od razu zebrałam się  w sobie i uciekłam do domu wujka,  rycząc jak małe dziecko,  te słowa bardzo mnie zabolały i nie mogłam wytrzymać,  spojrzałam w lustro i miałam ochotę wydłubać sobie oczy.
Dziesięć minut później słyszę jak ktoś uderza w drzwi,  mój mały braciszek wybiegł z domu na boso i mnie szukał,  serce mi pękło ale wiedziałam że nie mogę otworzyć drzwi.  Muszę udawać,  że mnie tu nie ma.

11/04/2016

"I"

5:30 Sobota
"Today is the greatest day..." - słyszę jak dzwoni budzik,  więc zmuszona jestem otworzyć oczy i wyłączyć to cholerstwo zanim cały dom się obudzi. Nie ma sensu wstawać tak wcześnie,  zapadam w sen na kolejne pięć godzin
- Śpisz?  - krzyczy nad uchem 5 letni brat.  Oczywiście,  że śpię,  zwłaszcza po tych wszystkich wrzaskach.  Kacper biega jak szalony po schodach,  Babcia już rozmawia przez telefon z siostrą: "A opowiadałam Ci jak.." za oknem już ktoś postanowił wiercić i jeszcze to głupię pytanie czy śpię...
- Tak Kacperku,  daj mi jeszcze chwilkę - I tak się nie dowie czy śpię na 100% bo po tej informacji wychodzi,  dalej biegać po schodach jak słoń i krzyczeć "Dziewczyny jeszcze śpią!!"  Tak,  mam jeszcze siostrę. 
Mija jakieś piętnaście minut i już nie jestem w stanie wytrzymać tego hałasu,  wypadałoby zwlec się z łóżka,  ale ja muszę najpierw wziąść do ręki telefon.  10 serduszek na instagramie,  6 wiadomości na Messengerze i 25 nowych wyznań na wyznajemy. 
- Dziewczyny wstawać i do sprzątania!! -  Kto normalny sprząta o 11? Każdy kto wstaje o 7.
Wstaję i pierwsze co widzę to moje odbicie w lustrze na ścianie pokoju.  Wielkie wory pod oczami,  resztki piątkowego makijażu i już przetłuszczone włosy,  każdy wygięty w inną stronę.  Trzeba w końcu zejść do kuchni bo inaczej źle to się skończy. 
-Zjadać śniadanie ubierać się i sprzątać - Typowe Babcine polecenia
- Dopiero co wstałam?!  Karmiłaś kota? 
- Już z rana do mnie przyleciał,  łasił się aż w końcu mu dałam,  ładnie podziękował i poszedł spać na piernat.  Do której żeś wczoraj siedziała? 
Ignoruje to pytanie bo i tak nie zrozumie,  że ktoś,  nawet w wieku 16-u lat może bać się ciemności i zasypia o 22, ale siostra gasi światło o trzeciej w nocy. 

17:15
Ogarnęłam razem z siostrą ten cały syf,  moja działka to salon i ogólnie pierwsze piętro.  Dwa pokoje,  kuchnia,  łazienka i korytarz.  W tak zwanym gościnnym pokoju nie ma za bardzo co sprzątać,  wystarczy odkurzyć wielki dywan i umyć podłogę.  Jak otwiera się drzwi widzi się głównie wielki stół (przy którym jemy tylko w jakieś uroczystości) z drewna pod spodem którego jest tysiąc moich i siostry napisów z dzieciństwa.  Na lewo stary jak świat telewizor z tzw. dupą,  grzbietem.  Dwie wielkie kanapy,  fotel,  meble ze szkłem które stoją wzdłuż ściany naprzeciw drzwi.  Ten pokój jest odwiedzany przeze mnie raz w tygodniu,  kiedy to muszę go posprzątać. 
Na tym poziomie jest jeszcze pokój Babci z szafą na całą ścianę z wielkim lustrem,  którego się boję jak zapada zmrok. 
Kuchnia jak kuchnia,  kafelki,  blaty,  stół i stara maszyna która służy za stolik na wszystko: owoce,  gazety,  zabawki Kacperka,  słodycze,  wazony... 

Późna godzina,  więc jedyne co mi pozostaje to zrobić sobie jakieś notatki do nauki na przyszły tydzień,  odrobić lekcje i pograć w gry ewentualnie obejrzeć jakiś film.  Po dwóch godzinach pisania moja ręka ledwo żyje,  a jedyne co z tego zapamiętałam to to,  że jednym z prezydentów naszego polskiego narodu był jakiś Wojciechowski.  Teraz nie pozostaje mi nic jak tylko odpalić komputer i włączyć telefon żeby sprawdzić co mnie ominęło przez cały dzień.  Wystarczyło włączyć WiFi i od razu pojawia się kilkanaście wiadomości i jedna ta jedyna,  która powoduje strach i jak najszybsze wyłączenie całego sprzętu.  Trzeba od tego uciekać... 

Copyright © 2016 Vie Savoureuse , Blogger