11/26/2017

"XXXII"

Co ja właściwie robię? Pewnie nic odpowiedniego, ale emocje czasem dają takiego kopa i tyle wrażeń. Wszystko robi się takie niesamowite i jest o czym opowiadać, co wspominać, nawet następnego dnia.
Pojęcie tego ważnego kroku bardzo wiele nam daje, pojawia się większa pewność siebie, nowe doświadczenia i nowi ludzie – mam na myśli oczywiście wyjście na świat. Osoby jakimi się otaczamy czasem wywierają na nas jakiś wpływ ale nie oznacza to, że całkiem się zmieniamy bo to już zależy od nas ile siebie samego chcemy dać i pokazać innym. Tylko my znamy się na 100% i nasz najlepszy przyjaciel. Przy nim nie musimy udawać, wie wszystko i nie chce byśmy stawali się kimś innym, nie wywiera wpływu, ogrzewa nas miłością niczym kocyk w chłodne dni. Zawsze możemy do niego przyjść bo wiemy, że nigdy nie zawiedzie i my musimy postępować tak samo wobec niego.
Czasem zdarza się, że z każdą kolejną zimą nie możemy kogoś takiego odnaleźć, ale to nie oznacza, że nie istnieje. Te ścieżki się kiedyś zejdą, może nawet wtedy kiedy już całkiem zatraci się nadzieje.

Miłość, szczęście bliskich to tak wzruszające rzeczy. Niesamowite jest doświadczać łez radości, są budujące i podnoszą na duchu bo wiemy, że coś dobrego się dzieje. Sukcesy osób które kochamy jest jeszcze większym szczęściem dla nas i sama dobrze to wiem. Kocham ten stan, łez bez opamiętania bo wiem, że nie jest to rozpacz lecz jakiś nowy rozdział.

Jest tak wiele osób, których potrzebujemy każdego dnia by oddać im kawałek naszego serca. By dzielić z nimi te dobre i złe chwile, są cenniejsze niż diamenty bo są dla nas słońcem w pochmurne dni i jak księżyc rozświetlają nam ciemną drogę nocą. Boje się, że pewnego dnia ich nie będzie, a każdy kawałek serca im ofiarowany zniknie razem z nimi i pozostanę tylko ja i ciemny,zimny pokój. Dookoła wichura a pośrodku ja i wewnętrzna pustka – nie można do tego dopuścić... nie dziś i też nie jutro. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Vie Savoureuse , Blogger