Co
ja właściwie robię? Pewnie nic odpowiedniego, ale emocje czasem
dają takiego kopa i tyle wrażeń. Wszystko robi się takie
niesamowite i jest o czym opowiadać, co wspominać, nawet następnego
dnia.
Pojęcie
tego ważnego kroku bardzo wiele nam daje, pojawia się większa
pewność siebie, nowe doświadczenia i nowi ludzie – mam na myśli
oczywiście wyjście na świat. Osoby jakimi się otaczamy czasem
wywierają na nas jakiś wpływ ale nie oznacza to, że całkiem się
zmieniamy bo to już zależy od nas ile siebie samego chcemy dać i
pokazać innym. Tylko my znamy się na 100% i nasz najlepszy
przyjaciel. Przy nim nie musimy udawać, wie wszystko i nie chce
byśmy stawali się kimś innym, nie wywiera wpływu, ogrzewa nas
miłością niczym kocyk w chłodne dni. Zawsze możemy do niego
przyjść bo wiemy, że nigdy nie zawiedzie i my musimy postępować
tak samo wobec niego.
Czasem
zdarza się, że z każdą kolejną zimą nie możemy kogoś takiego
odnaleźć, ale to nie oznacza, że nie istnieje. Te ścieżki się
kiedyś zejdą, może nawet wtedy kiedy już całkiem zatraci się
nadzieje.
Miłość,
szczęście bliskich to tak wzruszające rzeczy. Niesamowite jest
doświadczać łez radości, są budujące i podnoszą na duchu bo
wiemy, że coś dobrego się dzieje. Sukcesy osób które kochamy
jest jeszcze większym szczęściem dla nas i sama dobrze to wiem.
Kocham ten stan, łez bez opamiętania bo wiem, że nie jest to
rozpacz lecz jakiś nowy rozdział.
Jest
tak wiele osób, których potrzebujemy każdego dnia by oddać im
kawałek naszego serca. By dzielić z nimi te dobre i złe chwile, są
cenniejsze niż diamenty bo są dla nas słońcem w pochmurne dni i
jak księżyc rozświetlają nam ciemną drogę nocą. Boje się, że
pewnego dnia ich nie będzie, a każdy kawałek serca im ofiarowany
zniknie razem z nimi i pozostanę tylko ja i ciemny,zimny pokój.
Dookoła wichura a pośrodku ja i wewnętrzna pustka – nie można
do tego dopuścić... nie dziś i też nie jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz