Dzień
urodzenia: Wszystkim maluje się uśmiech na twarzy, ciągli goście,
którzy chcą zobaczyć nowego członka rodziny
Pierwsze 4 lata: Nie mamy ukształtowanego charakteru, więc wszyscy nas kochają. Wierzymy we wszystko i nie sprawiamy żadnych problemów
5-7 rok życia: Poznajemy więcej świata, jesteśmy jeszcze bardziej ciekawscy i myślimy po swojemu. Dużo płaczemy gdy ktoś nie chce nam na coś pozwolić.
8-13 lat: Poznajemy przyjaciół, mamy za sobą pierwsze kłótnie ale nadal ufamy rodzicom i jesteśmy w stanie szczerze z nimi rozmawiać. Nasze "problemy" są błahostkami.
14-15: Zaczyna się okres buntu, moment gdy zrywa się więź między nami a rodziną. Wolimy rozmawiać z przyjaciółmi lub zamknąć się w sobie by pochłonęła nas rozpacz.
16-17: Zaczynamy poważnie myśleć o swoim życiu, część z nas jest szczęśliwa i optymistyczna, część nie ma żadnych planów na przyszłość i się tym załamuje.
Reszty życia jeszcze nie odkryłam ale doskonale wiem jak ona wygląda.
Praca ---> Obowiązki ---> Praca ---> Dom ---> Rodzina
Dlatego lepiej pozostać dzieckiem, wewnętrznym dzieckiem. Z wszystkiego łapać jak najwięcej przyjemności a obowiązki traktować jak dziecinną zabawę w "szkołę" gdy biurkiem nauczyciela była deska do prasowania.
Wróćmy jednak to pierwszych dni naszego życia, gdy cała rodzina jest z nami. Wszyscy nas kochają i nie wiedzą jeszcze jakie wyrosną z nas diabły. Każdy z nich powoli odchodzi i mogą to być nawet rodzice. Ale warto ich szukać, może nigdy o nas nie zapomnieli i mają w sercu jakąś garstkę miłości.
"- Słyszałam, że chcesz coś od twojego ojca
- Yhymm
- Po co chcesz mu wchodzić w dupę, on nie ma kontaktu i was nie chce
Pierwsze 4 lata: Nie mamy ukształtowanego charakteru, więc wszyscy nas kochają. Wierzymy we wszystko i nie sprawiamy żadnych problemów
5-7 rok życia: Poznajemy więcej świata, jesteśmy jeszcze bardziej ciekawscy i myślimy po swojemu. Dużo płaczemy gdy ktoś nie chce nam na coś pozwolić.
8-13 lat: Poznajemy przyjaciół, mamy za sobą pierwsze kłótnie ale nadal ufamy rodzicom i jesteśmy w stanie szczerze z nimi rozmawiać. Nasze "problemy" są błahostkami.
14-15: Zaczyna się okres buntu, moment gdy zrywa się więź między nami a rodziną. Wolimy rozmawiać z przyjaciółmi lub zamknąć się w sobie by pochłonęła nas rozpacz.
16-17: Zaczynamy poważnie myśleć o swoim życiu, część z nas jest szczęśliwa i optymistyczna, część nie ma żadnych planów na przyszłość i się tym załamuje.
Reszty życia jeszcze nie odkryłam ale doskonale wiem jak ona wygląda.
Praca ---> Obowiązki ---> Praca ---> Dom ---> Rodzina
Dlatego lepiej pozostać dzieckiem, wewnętrznym dzieckiem. Z wszystkiego łapać jak najwięcej przyjemności a obowiązki traktować jak dziecinną zabawę w "szkołę" gdy biurkiem nauczyciela była deska do prasowania.
Wróćmy jednak to pierwszych dni naszego życia, gdy cała rodzina jest z nami. Wszyscy nas kochają i nie wiedzą jeszcze jakie wyrosną z nas diabły. Każdy z nich powoli odchodzi i mogą to być nawet rodzice. Ale warto ich szukać, może nigdy o nas nie zapomnieli i mają w sercu jakąś garstkę miłości.
"- Słyszałam, że chcesz coś od twojego ojca
- Yhymm
- Po co chcesz mu wchodzić w dupę, on nie ma kontaktu i was nie chce
-
Chcę go po prostu zobaczyć"
Takie słowa mogą ranić i zostać do końca życia zapamiętane. Ludzi należy wspierać w ich marzeniach i podbudowywać ich na duchu gdy wszystko idzie nie tak jak powinno. W takich chwilach nić życia zaczyna się ocierać i ciągnąć z całej siły powodując ból. Można udawać, że takie słowa nas nie ruszają ale to boli. Przed każdym wypowiedzianym zdaniem trzeba się dwa razy zastanowić bo nawet możemy nie zdawać sobie sprawy jak kogoś ranimy.
Trzeba otwarcie mówić o uczuciach, chociaż tej jednej jedynej osobie. Bo nadejdzie dzień w którym możemy nie unieść tego ciężaru.
Zawsze wyrzucaj wszystko z siebie, żeby potem mieć miejsce na szczęście.
Takie słowa mogą ranić i zostać do końca życia zapamiętane. Ludzi należy wspierać w ich marzeniach i podbudowywać ich na duchu gdy wszystko idzie nie tak jak powinno. W takich chwilach nić życia zaczyna się ocierać i ciągnąć z całej siły powodując ból. Można udawać, że takie słowa nas nie ruszają ale to boli. Przed każdym wypowiedzianym zdaniem trzeba się dwa razy zastanowić bo nawet możemy nie zdawać sobie sprawy jak kogoś ranimy.
Trzeba otwarcie mówić o uczuciach, chociaż tej jednej jedynej osobie. Bo nadejdzie dzień w którym możemy nie unieść tego ciężaru.
Zawsze wyrzucaj wszystko z siebie, żeby potem mieć miejsce na szczęście.